tłumaczenie: Bożena Jóźwiak
tytuł oryginału: The nine lives of Chloe King. The Fallen
seria/cykl wydawniczy:
Dziewięć żyć Chloe King tom 1
wydawnictwo: Filia
data wydania:
20 marca 2012
liczba stron: 300
Po
pozycję „Dziewięć żyć Chloe King. Upadła” sięgnęłam tuż po obejrzeniu serialu,
na który składało się dziesięć odcinków. Pierwszy odcinek ekranizacji już mnie
porwał i nie pozwolił odetchnąć póki nie pochłonęłam całego sezonu. Skyler Samuels jako Chloe
King oraz Benjamin Stone jako Alek Petrov sprawiali, że
wraz z nimi śmiałam się, smuciłam i starałam się rozwiązywać zagadki, które oni
mieli na głowie.
Jesteś
nastolatką, wychowywaną od najmłodszych lat przez rodziców zastępczych, choć po
kilku latach ojciec opuścił dom z niewiadomych przyczyn.
Matka
musi sama radzić sobie z twoimi szalejącymi hormonami.
Nadchodzą
twoje 16-te urodziny, które spędzasz z dwójką przyjaciół na wieży.
Spadasz
z wieży.
Zamiast
leżeć z roztrzaskaną głową kilkanaście metrów niżej, wstajesz i otrzepujesz się,
zastanawiając się, co tak naprawdę się wydarzyło.
Sińce
na całym ciele, których nabawiłaś się podczas tego upadku niepostrzeżenie znikają.
Jak
przystało na nastolatkę, wściekasz się z byle powodu.
Owszem,
nic w tym dziwnego, ale czy równie normalne są kocie pazury, które wysuwają ci się
z dłoni?
A
co, jeżeli masz więcej niż jedno życie do wykorzystania?
Gdyby
tego było mało, Chloe musi zmierzyć się z uczuciem do dwóch, zupełnie innych
chłopców i odkryciem, dlaczego to właśnie ona stała się celem Łowcy.
Niestety
książkę i serial łączy jedynie tytuł. Bohaterowie są zupełnie różni, zarówno z
charakteru, jak i wyglądu. Bardziej mi przypasowali, i to każdy, bez wyjątku, w
serialu. Chloe zamiast serialowej blond czupryny ma ciemne włosy obcięte na
boba, jest zarozumiała i męcząca. Alek natomiast, moja ulubiona postać tuż obok
serialowej Chloe, jest przystojny, lecz mało inteligentny, jak wielokrotnie
podkreśla główna bohaterka. W serialu Benjamin Stone skradł moje serce i dlatego
czytając pierwszy tom czułam się nieco urażona.
Powieść
może i nie należy do najbardziej ambitnych, jednak wciąga czytelnika. Liz
Braswell stworzyła zupełnie inny świat w epoce wampirów i wilkołaków. W erze zmiennokształtnych
umieściła ludzi poruszających się i walczących z kocią gracją. Niestety, dobry
pomysł to nie wszystko. Nudnej fabule nie pomogły nawet sceny akcji, które,
moim zdaniem, były zbyt oczywiste. Mam nadzieję, że Autorka dopiero się rozkręca
i kolejne tomy bardziej zapadną mi w pamięć.
Książka wydaje się być bardzo ciekawa, chciałam bardzo kiedyś ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńDobra recenzja, opowiedziałaś nie zdradzając za bardzo treści..