sobota, 29 czerwca 2013

"Dziewięć żyć Chloe King. Upadła" Liz Braswell

tłumaczenie: Bożena Jóźwiak
tytuł oryginału: The nine lives of Chloe King. The Fallen
seria/cykl wydawniczy: Dziewięć żyć Chloe King tom 1
wydawnictwo: Filia
data wydania: 20 marca 2012
liczba stron: 300
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Po pozycję „Dziewięć żyć Chloe King. Upadła” sięgnęłam tuż po obejrzeniu serialu, na który składało się dziesięć odcinków. Pierwszy odcinek ekranizacji już mnie porwał i nie pozwolił odetchnąć póki nie pochłonęłam całego sezonu. Skyler Samuels jako Chloe King oraz Benjamin Stone jako Alek Petrov sprawiali, że wraz z nimi śmiałam się, smuciłam i starałam się rozwiązywać zagadki, które oni mieli na głowie.




Jesteś nastolatką, wychowywaną od najmłodszych lat przez rodziców zastępczych, choć po kilku latach ojciec opuścił dom z niewiadomych przyczyn.
Matka musi sama radzić sobie z twoimi szalejącymi hormonami.
Nadchodzą twoje 16-te urodziny, które spędzasz z dwójką przyjaciół na wieży.
Spadasz z wieży.
Zamiast leżeć z roztrzaskaną głową kilkanaście metrów niżej, wstajesz i otrzepujesz się, zastanawiając się, co tak naprawdę się wydarzyło.
Sińce na całym ciele, których nabawiłaś się podczas tego upadku niepostrzeżenie znikają.
Jak przystało na nastolatkę, wściekasz się z byle powodu.
Owszem, nic w tym dziwnego, ale czy równie normalne są kocie pazury, które wysuwają ci się z dłoni?
A co, jeżeli masz więcej niż jedno życie do wykorzystania?



Gdyby tego było mało, Chloe musi zmierzyć się z uczuciem do dwóch, zupełnie innych chłopców i odkryciem, dlaczego to właśnie ona stała się celem Łowcy.
Niestety książkę i serial łączy jedynie tytuł. Bohaterowie są zupełnie różni, zarówno z charakteru, jak i wyglądu. Bardziej mi przypasowali, i to każdy, bez wyjątku, w serialu. Chloe zamiast serialowej blond czupryny ma ciemne włosy obcięte na boba, jest zarozumiała i męcząca. Alek natomiast, moja ulubiona postać tuż obok serialowej Chloe, jest przystojny, lecz mało inteligentny, jak wielokrotnie podkreśla główna bohaterka. W serialu Benjamin Stone skradł moje serce i dlatego czytając pierwszy tom czułam się nieco urażona.

Powieść może i nie należy do najbardziej ambitnych, jednak wciąga czytelnika. Liz Braswell stworzyła zupełnie inny świat w epoce wampirów i wilkołaków. W erze zmiennokształtnych umieściła ludzi poruszających się i walczących z kocią gracją. Niestety, dobry pomysł to nie wszystko. Nudnej fabule nie pomogły nawet sceny akcji, które, moim zdaniem, były zbyt oczywiste. Mam nadzieję, że Autorka dopiero się rozkręca i kolejne tomy bardziej zapadną mi w pamięć.
 

1 komentarz:

  1. Książka wydaje się być bardzo ciekawa, chciałam bardzo kiedyś ją przeczytać.
    Dobra recenzja, opowiedziałaś nie zdradzając za bardzo treści..

    OdpowiedzUsuń